Świadectwo w czasie rekolekcji ewangelizacyjnych, 25-27.10.2018 r. w Zespole Szkół Salezjańskich w Poznaniu.
Po pięciu latach małżeństwa wydawało się, że wszystko dobrze się układa. Byliśmy młodzi, nie kłóciliśmy się, przyszły na świat nasze dzieci. Niestety pojawił się w naszej codzienności grzech, który rósł po cichu, niepozornie, w ukryciu. Zamiast cieszyć się naszym szczęściem zaczęły pojawiać się napięcia, kłamstwa, nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Ostatecznie stanęliśmy w obliczu wielkiego kryzysu, który dostarczył nam uczuć bólu, zagubienia i ogromnej niezgody między nami.
Chcieliśmy spróbować naprawić nasze relacje, ale było to bardzo trudne. Żal i zranienia blokowały nasze serca. Pomoc szukana w poradniach i u psychologa była niewystarczająca. Wielka miłość, która kiedyś była między nami zmieniła się w gorycz. Wielką pomocą okazał się wyjazd ma Spotkania Małżeńskie – był to punkt wyjścia do dalszych starań i próby nawiązania dialogu. Z czasem dołączyliśmy do Domowego Kościoła. Spotkaliśmy tam piękne rodziny żyjące Ewangelią.
Dzisiaj moje małżeństwo jest wspaniałe, a mąż jest takim mężczyzną, jakiego zawsze chciałam mieć. Zmiana, która nastąpiła w nas, przemiana serc, przebaczenie, uleczenie głębokich ran, wzajemne zaufanie możliwe było jedynie za pośrednictwem nieskończonego Miłosierdzia Jezusa. Zawierzyłam Mu wszystkie moje problemy, oddałam Mu sprawy, które mocno mnie przerosły.
Prawdziwe dzieła Boże dzieją się powoli. Również w naszym przypadku, nie od razu, powoli, ale skutecznie Jezus zmienił nasze serca i relacje. Wyprowadził nas z ciemnej doliny.
Ania
Świadectwo z rekolekcji ewangelizacyjnych, 25-27.10.2018 r. w Zespole Szkół Salezjańskich w Poznaniu.
Na tych, w sumie 3-dniowych, rekolekcjach mogłam być tylko jeden wieczór. Miałam pomóc organizatorom. Nie myślałam o sobie nawet jako o uczestniku rekolekcji i naprawdę nie spodziewałam się usłyszeć czegoś, co mnie dotyczy.
Pan Bóg kompletnie mnie zaskoczył. Od pierwszych słów księdza Jacka mówiącego konferencję poczułam, że te słowa bezpośrednio do mojego serca kieruje Pan Bóg i że to On do mnie mówi. Mówi poprzez świadectwo życia kapłana, który opowiadał o 12 latach pełnej cierpienia i trudności drogi do swojego kapłaństwa. I o tym, jak w tych – po ludzku nie do przezwyciężenia – trudnościach Pan Bóg wypełniał go swoją Miłością.
Rok temu, po 23 latach, wróciłam do Boga, Kościoła i zaczęłam się nawracać. Jednocześnie ten rok jest czasem tylu problemów, strat i trudności w moim życiu, jakiego jeszcze nie przeżyłam. Doszłam już do momentu, że straciłam wszelką nadzieję na to, że cokolwiek się ułoży, poprawi, rozwiąże… Nie wierzyłam, że Pan Bóg ma dla mnie jakąkolwiek łaskę i dobro. Widziałam tylko mój brak zaufania do Niego, złość i rezygnację. Prosiłam Go: „pokaż mi Twoją Miłość, bo ja już nie mam siły!”.
Podczas tych rekolekcji, w czasie konferencji, potem spowiedzi św. i adoracji przed Najświętszym Sakramentem, Pan Bóg mi powiedział, że kocha mnie bezgranicznie, że mam z Nim niezwykle mocną więź, że jest moim największym Przyjacielem. Że moje życie jest konkretne, piękne i prawdziwe, że ma sens, bo jest z Nim. I że moje cierpienie przyczynia się do zbawienia innych dusz. Że nie jest istotne, „na ile” ja Mu ufam, „jak bardzo” ja Go kocham, czy ja Jemu wierzę. Najważniejsze jest, że On mnie kocha, On mi ufa i On we mnie wierzy. A ja nic nie muszę zrobić, żeby być „wystarczająca” dla Niego.
To się dzieje JUŻ TERAZ. Jestem w relacji z Bogiem i On jest w relacji ze mną!
Chwała Panu!
Agnieszka